czwartek, 19 lutego 2015

Opinia generała Klemensa Kołaczkowskiego o przymiotach dowódczych generała Ignacego Prądzyńskiego, sierpień 1831 r.

Źródło: Kołaczkowski K., Wspomnienia, ks. 1, Kraków 1898
15 sierpnia, o godzinie dziewiątej z rana, w kwaterze głównej mieszczącej się w Serokach, pojawili się: Barzykowski, członek rządu oraz generał Morawski, minister wojny - oni to z polecenia rządu i komisji sejmowej mili ofiarować Prądzyńskiemu rozkazy do przejęcia naczelnego dowództwa.

Relację z przebiegu tego spotkania streścił gen. Klemens Kołaczkowki, w księdze 5, swoich wspomnień, na stronach. 24, 25.
Prądzyński na tę propozycję miał wyrzec:
"Zdolnym się czuję dowodzić wojskiem posłusznym, choćby 100000, lecz ani tysiącem żołnierzy niekarnych dowodzić bym nie chciał!"

Natomiast tutaj zatrzymałbym się na chwilę i przytoczył opinię gen. Kołaczkowskiego względem dowódczych przymiotów tytułowego bohatera:
"Jenerał Prądzyński, prócz znajomości wojskowych obszernych, wrodzonego męstwa i zdrowego zapatrywania się na wypadki, nie posiadał żadnych przymiotów wodza. Pominąwszy powierzchowność wcale nie wojskową, ciężki na ciele, zdrowia słabego, a przy tym wszystkim wyobraźnią wybujałą obdarzony, która go nieraz w życiu na bezdroża wyprowadziła. Każda przeciwność raziła go, łatwo poddawał się zwątpieniu, a co gorsza nie umiał rozkazywać.
Nie byłby jenerał Prądzyński sprawy naszej doprowadził do dobrego końca. Należało mu się w wojsku drugie miejsce. Lecz komuż pierwsze?"


No właśnie komuż przypisywał pierwsze miejsce, w sierpniu, po ostrołęckich wydarzeniach naczelny inżynier fortyfikacji Warszawy?

"Z boleścią wyznać muszę, że w liczbie małej powołanych jenerał Skrzynecki, pomimo tylu błędów, przez swój charakter zasługiwał na nie bardziej, aniżeli Krukowiecki, a przynajmniej byłby godniejszym sposobem zamknął historię naszej rewolucji."

1 komentarz:

  1. Określasz gen. Kołaczkowskiego jako "naczelnego inżyniera fortyfikacji Warszawy". W tym kontekście czytelnik odnosi wrażenie, że owe fortyfikacje były znakomite i stąd bierze się autorytet Kołaczkowskiego. Tymczasem i współcześni, i historycy, mieli do tego sporo wątpliwości, z których sam generał się w swych pamiętnikach gęsto tłumaczy.

    Co do oceny gen. Prądzyńskiego, dokonanej przez Kołaczkowskiego, to całkowicie się zgadzam. Na Naczelnego Wodza nie nadawał się wcale. Nawet obowiązki kwatermistrza generalnego wykonywał niedbale. Obraz jego geniuszu w planowaniu strategicznych operacji czerpiemy głównie z... przez niego samego spisanego Pamiętnika..., na zamówienie cara Mikołaja już po klęsce wojennej.

    Zgodnie z tym Memuarem klęsce Polaków winny był Skrzynecki, a gdyby to naczelnym wodzem był on - Prądzyński, to... jednoznacznie tego nie pisze, ale zapewne jesienią 31 roku szturmowalibyśmy Smoleńsk. Tymczasem klęsce Polaków winna była dysproporcja sił, a zasługą Skrzyneckiego i jego strategii "menueta" było to, że wojna trwała aż tak długo. Czy można było jeszcze dłużej, albo czy można było odnieść jeszcze bardziej spektakularne sukcesy? Zapewne tak. Może nawet można było zdobyć Smoleńsk. Ale czy można było pokonać Rosję?

    Co do porównania zdolności dowódczych Skrzyneckiego i Krukowieckiego, to wydaje mi się, że gdyby po bitwie grochowskiej powierzono dowództwo temu drugiemu, to może nie do Smoleńska, ale do Brześcia i Wilna byśmy latem doszli.

    Natomiast w sierpniu 31 to wojna była definitywnie przegrana i rację ma Kołaczkowski, że chodziło już tylko o "godniejszy sposób zamknięcia naszej rewolucji". W tym jednak zakresie większe predyspozycje też miał Krukowiecki, jednak został skrępowany przez dość abstrakcyjne koncepcje "kaliszan" i niespodziewanie szybki upadek Woli.

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...