wtorek, 3 marca 2015

Kapitan Henryk Krasiński 1804-1876 - pochowany na londyńskim cmentarzu St Patrick w Leyton

Henryk Krasiński, był kuzynem Zygmunta, literatem a podczas wojny 1831 oficerem artylerii [według Miscellanea z lat 1800-1850, t. 2, Wrocław 1967], inne źródła podają że był oficerem kawalerii. 

Leonard Niedźwiecki w Listach Wybranych z lat 1832-1839, który w stopniu chorążego został wcielony do 23 pułku piechoty podczas trwania wojny polsko-rosyjskiej z 1831 r. i przez pierwszą część emigracji urzędował w Londynie [pracował m.in. w kancelarii księcia Adama Czartoryskiego], utrzymując jednocześnie stale kontakt z emigracją w Paryżu; zwłaszcza z Eustachym Januszkiewiczem i Księgarnią Polską. Potem związał się z Władysławem Zamoyskim, którego to został sekretarzem w 1839; pod koniec zresztą tego roku osiadł na stałe w Paryżu i związał się z Hotelem Lambert.

I to tenże Niedźwiecki w liście do Januszkiewicza wysłanym z Londynu dnia 27 czerwca 1839 r. [w czwartek], scharakteryzował rzeczonego Henryka:

"Nie ma jej jeden Henryk Krasiński, wszędzie zarówno nieszczęśliwy. Czy uderzy w strunę miłości, to same ciernie, przeszkody; czy w strunę literatury, to same zawody, ba, nawet przesądy. Nigdzie wyrozumiałości. Krasiński mniej godnych szczęśliwymi znajduje; siebie nigdy między nimi.
Co za spiknienie losu!
Np. ma piękne niedrukowane działo Gonta *), jak sam powiada - olbrzymie, blaskiem swoim przechodzi wszystko, co świat widział; Towarzystwo jednak Literackie tutejsze drukuje poezje Olizarowskiego. Jest to niemały powód smutku Krasińskiemu, którego wcale poezje nie obchodzą, a tym bardziej poezje Olizarowskiego. Jednakże jakoby los uwziął się prześladować go do ostatka, nie tylko że Towarzystwo nie daje mu pieniędzy na drukowanie jego prześlicznego Gonty, jak dało Olizarowskiemu na drukowanie jego poezji, ale nawet nie chce w inny sposób przyjść mu w pomoc, jak przyszło Gnorowskiemu.
Towarzystwo nie dało Gnorowskiemu pieniędzy na drukowanie, to prawda, ale po wydrukowaniu zapisało sobie 30 czy 50 egzemplarzy jego dzieła.
Gona nie ma takiego szczęścia. Krasiński dziwi się smakowi świata, wcale go nie pojmuje. Przy tym sława literacka u Krasińskiego ściśle jest powiązana z powodzeniem na polu miłośnym w Anglii.
Któż nie wie albo się tego nie domyślił, jeśli sam tego od niego nie słyszał, że Batalia kircholmska **) dla samych Angielek jest napisana. I tu spiknienie losów: mało go czytają i stąd kochać go nie chcą. To rzecz niesłychana - Krasiński nie wystawia wzbudzenia dla siebie miłości w jakiej bogatej Angielce. Prawda, jest to oryginalny pomysł co do celu tak sobie położonego. Alboż wolno to naganiać, kiedy geniusz pytał się, jakimi ma rządzić się prawidłami? Krasiński, nie sięgając wysoko, nie kładł jednakże siebie nisko. I żeby cel przyspieszyć swego dzieła, zabrawszy je, sam swoją osobą pojechał do Anglii, a dzieło za nim.
Niepowodzenie jednakże swoje przyznaje czarom.
Jest tu drugi Krasiński, Walerian Krasiński. Henryk Krasiński wielkie ma podejrzenie na Waleriana Krasińskiego, że ten mu, gdzie może, psuje interesa, używając tego samego nazwiska, takiegoż tytułu, z małoznaczną różnicą imion. Owóż źródło niepowodzenia.
Na nieszczęście duana tutejsza także należy do spisku przeciw nieszczęśliwemu, choć nieupadłemu Henrykowi Krasińskiemu.
Owóż ta douana szalona ma w swoich prawach, że kto nie wykupi w pewnym danym czasie artykułów złożonych u siebie, artykuły te po upływie tego czasu sprzedane będą publicznie.
Nieszczęście stale Henryka prześladujące i tu chciało, aby Batalia kircholmska w mnogich egzemplarzach właśnie w takim znalazła się przypadku."


-----------------------
*) Krasiński H., Gonta: An Historical Drama in Five Acts, London 1848 - do pobrania: https://ia601405.us.archive.org/4/items/gon...c00oakegoog.pdf

**) Na kanwie jego pozycji pt. Bataille de Kircholm, ou l'amour d'une Anglaise, Paris 1836

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...