Do pobrania, jak w tytule tematu artykuł Adama Próchnika: KLIK
Powyższy tekst jest przykładem tego, jak
z pozoru 'drobny' naukowy przyczynek, staje się po latach jednym z
ważniejszych dokumentów poświęconych organizacji Żandarmerii już to 3
Okręgu, już to Warszawskiego Okręgu, czy Gen.-Gub. Żandarmerii.
Autor sięga do korzenia tego tworu, czyli do armii księstwa warszawskiego dając przedłożenia swych wywodów do armii francuskiej.
Podaje ewolucyjne podstawy, które każą twierdzić iż korpus żandarmerii który zadomowił się w Rosji w latach 20.tych, wzorowany był na tym z królestwa kongresowego.
Tekst ten, który nazwałem "jednym z ważniejszych dokumentów...", takim w istocie jest, nie tyle przez wzgląd na wartości merytoryczne, które zeń płyną ile przez wzgląd na to iż większość archiwaliów wykorzystanych do napisania tegoż, poszła z dymem w roku 1944.
Spłonęły bowiem akta; Wojennego Generał-Gubernatora Warszawskiego, Kancelarii Specjalnej do Spraw Stanu Wojennego, Audytoriatu Polowego, Komisji Śledczych, naczelników wojennych, Zarządu Generał-Policmajstra KP, Zarządu Oberpolic. m. Warszawy i III Okręgu Korpusu Żandarmerii.
Autor sięga do korzenia tego tworu, czyli do armii księstwa warszawskiego dając przedłożenia swych wywodów do armii francuskiej.
Podaje ewolucyjne podstawy, które każą twierdzić iż korpus żandarmerii który zadomowił się w Rosji w latach 20.tych, wzorowany był na tym z królestwa kongresowego.
Tekst ten, który nazwałem "jednym z ważniejszych dokumentów...", takim w istocie jest, nie tyle przez wzgląd na wartości merytoryczne, które zeń płyną ile przez wzgląd na to iż większość archiwaliów wykorzystanych do napisania tegoż, poszła z dymem w roku 1944.
Spłonęły bowiem akta; Wojennego Generał-Gubernatora Warszawskiego, Kancelarii Specjalnej do Spraw Stanu Wojennego, Audytoriatu Polowego, Komisji Śledczych, naczelników wojennych, Zarządu Generał-Policmajstra KP, Zarządu Oberpolic. m. Warszawy i III Okręgu Korpusu Żandarmerii.
Tutaj polecam relację b. dyrektora Archiwum Akt Dawnych Kazimierza Konarskiego:
"Z całego zasobu Archiwum Akt Dawnych ocalały tylko akta zabezpieczone na forcie im. Sokolnickiego na Żoliborzu. Proces wywożenia z archiwów warszawskich cenniejszych zespołów na fort odbył się w dwóch etapach. Po raz pierwszy w lecie r. 1939; wobec ponawiających się alarmów wojennych Wydział Archiwów Państwowych Min. WRiOP wydał apel (nie polecenie) do poszczególnych zarządów archiwów o wywiezienie co cenniejszych akt na fort.
Archiwa różne zareagowały na ów apel. Archiwum Główne i Archiwum Akt Dawnych przeprowadziły wybór materiału źródłowego i przewiozły akta na fort, Archiwa - Skarbowe i Oświecenia Publicznego zrezygnowały z projektu wywożenia.
Archiwum Akt Nowych, załatwiło sprawę połowicznie wywożąc przeważnie tylko działy osobowy poszczególnych urzędów.
Chodziło tu o ocalenie licznych dokumentów praw emerytalnych, urzędniczych.
Powtórną ewakuację, na mniejszą zresztą skalę, przeprowadzono w ostatnich tygodniach poprzedzających powstanie warszawskie, znów z inicjatywy Wydziału Archiwów Państwowych za zgodą ówczesnych władz okupacyjnych, które dostarczyły pewnych - minimalnych zresztą - środków przewozowych, przeważnie w postaci furmanek.
Ubóstwo środków przewozowych wywarło decydujący wpływ na kryteria wyboru archiwaliów przeznaczonych do wywożenia. Wybór z konieczności musiał paść na zespoły mniejsze a cenne. Z większych wybierano materiały stanowiące pewną zwartość całość tematyczną, np. akta Gen. Gubernatora, dotyczące rewolucji lat 1905-1908, lub formalną - protokoły akt Rady Administracyjnej, wreszcie drobne cymelia jak np. raptularz spraw Komisji Śledczej, akta procesu Rządu Narodowego Traugutta z lat 1863-64 - z zespołu akt Audytoriatu Polowego itd. Ostatnie wywożenie przeprowadzono już w nerwowej, podnieconej atmosferze przewidywanych kataklizmów końca wojny, a zatem bez koniecznej w takim wypadku rozwagi i spokojnej oceny.
Tak więc co wywiezione zostało na fort - ocalało, co pozostało na Jezuickiej - spłonęło w 98%. Uratowano drobne szczątki akt, wyrzucone przez wybuch na rynek".
Na koniec zapodaję pozostałe numery tego wielkiego periodyku naukowego jakim był/i pozostaje do dnia dzisiejszego 'Archeion'; polecam zwrócić uwagę zwłaszcza na okres II RP, http://www.archiwa.gov.pl/pl/wydawnictw ... e/w26.html
"Z całego zasobu Archiwum Akt Dawnych ocalały tylko akta zabezpieczone na forcie im. Sokolnickiego na Żoliborzu. Proces wywożenia z archiwów warszawskich cenniejszych zespołów na fort odbył się w dwóch etapach. Po raz pierwszy w lecie r. 1939; wobec ponawiających się alarmów wojennych Wydział Archiwów Państwowych Min. WRiOP wydał apel (nie polecenie) do poszczególnych zarządów archiwów o wywiezienie co cenniejszych akt na fort.
Archiwa różne zareagowały na ów apel. Archiwum Główne i Archiwum Akt Dawnych przeprowadziły wybór materiału źródłowego i przewiozły akta na fort, Archiwa - Skarbowe i Oświecenia Publicznego zrezygnowały z projektu wywożenia.
Archiwum Akt Nowych, załatwiło sprawę połowicznie wywożąc przeważnie tylko działy osobowy poszczególnych urzędów.
Chodziło tu o ocalenie licznych dokumentów praw emerytalnych, urzędniczych.
Powtórną ewakuację, na mniejszą zresztą skalę, przeprowadzono w ostatnich tygodniach poprzedzających powstanie warszawskie, znów z inicjatywy Wydziału Archiwów Państwowych za zgodą ówczesnych władz okupacyjnych, które dostarczyły pewnych - minimalnych zresztą - środków przewozowych, przeważnie w postaci furmanek.
Ubóstwo środków przewozowych wywarło decydujący wpływ na kryteria wyboru archiwaliów przeznaczonych do wywożenia. Wybór z konieczności musiał paść na zespoły mniejsze a cenne. Z większych wybierano materiały stanowiące pewną zwartość całość tematyczną, np. akta Gen. Gubernatora, dotyczące rewolucji lat 1905-1908, lub formalną - protokoły akt Rady Administracyjnej, wreszcie drobne cymelia jak np. raptularz spraw Komisji Śledczej, akta procesu Rządu Narodowego Traugutta z lat 1863-64 - z zespołu akt Audytoriatu Polowego itd. Ostatnie wywożenie przeprowadzono już w nerwowej, podnieconej atmosferze przewidywanych kataklizmów końca wojny, a zatem bez koniecznej w takim wypadku rozwagi i spokojnej oceny.
Tak więc co wywiezione zostało na fort - ocalało, co pozostało na Jezuickiej - spłonęło w 98%. Uratowano drobne szczątki akt, wyrzucone przez wybuch na rynek".
Na koniec zapodaję pozostałe numery tego wielkiego periodyku naukowego jakim był/i pozostaje do dnia dzisiejszego 'Archeion'; polecam zwrócić uwagę zwłaszcza na okres II RP, http://www.archiwa.gov.pl/pl/wydawnictw ... e/w26.html
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz